wtorek, 17 stycznia 2017

Szlaczki, kropki, kreski i brak samogłosek

W ostatnim moim poście prezentowałem czytelnikom starożytny język grecki. Tymczasem większa część Biblii została napisana w języku hebrajskim, języku jeszcze starszym niż greka czy łacina - tą częścią jest Stary Testament. Ten język, w przeciwieństwie do greki, miał znaczenie lokalne, nie zaś międzynarodowe - posługiwali się nim przede wszystkim Żydzi. 

Poznawanie hebrajskiego to rzecz o wiele trudniejsza, niż uczenie się polskiego, angielskiego, a nawet greckiego. Jest tak dlatego, ponieważ hebrajski należy do języków semickich, skrajnie odmiennych od tych, którymi posługują się dziś Europejczycy. Języki semickie funkcjonują według wprawdzie logicznych, aczkolwiek zupełnie odmiennych zasad.

Przede wszystkim, czytamy w innym kierunku - książki i pisma hebrajskie pisane są od lewej do prawej. Ponadto, występują tylko spółgłoski - w pisanym języku hebrajskim nie istnieją samogłoski funkcjonujące jako osobne litery alfabetu. Nie oznacza to jednak, że Żydzi rozmawiali ze sobą mniej więcej tak: Gmbwd? Pmkrtn. Samogłoski były wymawiane podczas czytania tekstu, jednak nie znajdowały się w samym tekście. Były ewentualnie oznaczane specjalnymi znakami w postaci kropek, kresek i innych symboli znajdujących się pod lub nad, ewentualnie przy lub w samogłoskach. Czasami rolę samogłosek pełnią pełniły spółgłoski. Innymi słowy, Żydzi rozmawiali ze sobą używając samogłosek, np. Kot lubi mleko., jednak zapis wyglądałby prawdopodobnie tak: Kt lb mlk. Co ciekawe, władający językiem hebrajskim nie posługują się dodatkowymi znakami samogłoskowym, a zbitki spółgłoskowe zapełniają stosownymi samogłoskami na podstawie kontekstu. Z tego powodu gazety w Izraelu nie zawierają pomocniczych znaków, które używane są głównie po to, by języka hebrajskiego mogły się nauczyć dzieci.

Prawdopodobnie nigdy nie będę posługiwał się językiem hebrajskim na tyle dobrze, by móc czytać poprawnie dłuższe teksty. Jednak dobrze jest się dowiedzieć przynajmniej kilku interesujących faktów na temat tego języka.

Oto fragment Księgi Rodzaju według Biblia Hebraica (kliknij na obrazek LPM, aby go powiększyć):

Tutaj tymczasem zobaczyć można poszczególne litery alfabetu:

Część przepisanego przeze mnie alfabetu:


Oraz kilka słówek:


środa, 11 stycznia 2017

Język międzynarodowy... I wieku

Jednym z języków, w którym została napisana Biblia, jest język grecki w dialekcie koine. Koine oznacza dialekt wspólny. Język ten stanowił odpowiednik współczesnego języka angielskiego - jego znajomość była konieczna do życia wśród ludów basenu Morza Śródziemnego od III wieku p.n.e. Greką posługiwano się rozmawiając, uprawiając handel, a także tworząc dokumenty. Jednym z takich dokumentów jest właśnie Nowy Testament, który został spisany w I wieku n.e.

Ze względu na to, że studiuję teologię, jestem zobligowany do nauki tego języka przynajmniej na poziomie podstawowym, ponieważ jest on nieodzowny, by przeczytać Nowy Testament w oryginale. Nawet jeśli nie ma się do czynienia z tekstami biblijnymi, wie się, że każdy przekład jest interpretacją. Myśl autora najlepiej może być zrozumiana w języku, w którym napisał dzieło, w którym ją zawarł, a więc w języku oryginalnym. Z podobnych powodów ludzie rezygnują z czytania polskich tłumaczeń powieści swoich ulubionych pisarzy.

Nie jestem językowcem i nigdy nie miałem zmysłu filologicznego, przez co nauczenie się nowego języka jest dla mnie nie lada wyzwaniem, zwłaszcza że nie jest to żywy język - obecna greka różni się nieco od greki starożytnej. Moje odczucia w kwestii trudności tego języka są podobne, jak w przypadku nauki języka rosyjskiego w liceum - odstrasza inny alfabet, jednak po pokonaniu początkowych trudności i przemęczeniu się z gramatyką, nauka może sprawiać radość. W końcu tym językiem posługiwali się dawniej niekoniecznie uczeni, lecz zwykli ludzie, w pewnym sensie jest to język ludowy.

Zamiast zanudzać dalej teorią, wolę zaprezentować, jak wygląda greka w praktyce. Oto drukowany tekst prologu Ewangelii Jana:


A oto zdjęcie mojego podręcznika, który jest swoją drogą bardzo przystępny i przypomina podręczniki do angielskiego, które znamy ze szkoły podstawowej:


Tutaj część słowniczka z mojego zeszytu:


I fragment tłumaczonego przeze mnie dialogu:



wtorek, 3 stycznia 2017

Umysł jak brzytwa, czyli G.K. Chesterton

Istnieją różne specjalności dziennikarskie. Do najbardziej rozpoznawalnych należą dziennikarze, którzy występują w telewizji. Doceniani są także komentatorzy, zwłaszcza komentatorzy sportowi. Praca reporterów czy korespondentów również bywa postrzegana jako spektakularna i wartościowa. Na uboczu pozostają dziennikarze siedzący, a więc chociażby felietoniści, pisujący regularnie do gazet i publikujący swoje artykuły w jednej z zacisznych rubryk, ewentualnie wydający książki. Do tego typu osób należał Brytyjczyk, Gilbert Keith Chesterton (ur. 1874 r., zm. 1936 r.), XIX-wieczny eseista, poeta, powieściopisarz i dramaturg.

Jednym z moich zainteresowań jest namiętna lektura dzieł tego błyskotliwego pisarza. Chesterton zachwycił mnie żelazną konsekwencją myśli, która jednak – mimo niewątpliwej wartości intelektualnej i wewnętrznej spójności – nie wydaje się być ciężkostrawna, lecz porywa lekkością pisarskiego pióra oraz mistrzowskim zastosowaniem barwnych porównań opartych na paradoksach. Moje zainteresowanie tym myślicielem rozpoczęło się od znalezienia kilku z jego krótkich artykułów w Internecie. Lektura na tyle mnie wciągnęła, że postanowiłem zakupić jedno z fundamentalnych dzieł tego twórcy – Ortodoksję. Po pochłonięciu jednego tomu nie było mowy o niekupieniu następnego. Prędko na moją półkę z książkami trafiły kolejne pozycje opatrzone nazwiskiem Chestertona.

Ogromnym atutem stylu literackiego Chestertona jest dla mnie jego umiejętność prezentowania tego, co znane, w taki sposób, aby szokowało i fascynowało odbiorcę. Specyficzne poczucie humoru, wyszukane formy sarkazmu, zdumiewające paradoksy, nietypowe alegorie i przemawiające do wyobraźni metafory – to wszystko sprawia, że twórczość Chestertona nie tylko budzi respekt wobec warsztatu pisarza, ale zwyczajnie przyciąga umysł, domaga się kolejnych porcji esejów i rozważań spowodowanych ich pełną zaangażowania lekturą:
Człowiek nieraz sądzi, że dobrze coś zna, podczas gdy nie zna tego prawie wcale, bo uważając za znane, nie poświęca temu uwagi. Taką właśnie sprawą, zarazem powszechnie znaną i powszechnie nieznaną, jest, zdaniem Chestertona, chrześcijaństwo. Ludzie tak się do niego przyzwyczaili, że przestają je doceniać. Istota ludzka, będąc grzeszna, nie lubi wysiłku, a przez to cierpi na gnuśność wyobraźni. Tymczasem Chesterton pokazywał chrześcijaństwo jako nowe, świeże i dziwne, pełne zaskakującego piękna i poetyckiego uroku. [1]
Zaskakuje mnie także żelazna konsekwencja oraz spójność logiczna, z jaką Chesterton wyprowadza swoje przekonania z założeń i aksjomatów:
Umysł ludzki to maszyna do wyciągania wniosków; jeśli nie wyciąga wniosków, to zardzewiał. [2]
Uważam, że tego właśnie brakuje większości ludzi w dzisiejszym, postmodernistycznym i indywidualistycznym społeczeństwie. Współczesny człowiek rzadko szuka prawdy obiektywnej o sobie, świecie i sensie egzystencji. Dąży raczej do tego, co przyjemne, wygodne oraz subiektywnie piękne. Często swoją rację przeciwstawia czyjejś racji, podczas gdy jedynym argumentem pozostaje Ale ja czuję, że to prawda. lub – co gorsza – Moja prawda jest oryginalniejsza i ciekawsza, niż twoja prawda. Warto o tym wspomnieć, mając na uwadze także rozumienie prawdy w dziennikarstwie – ta wielokrotnie bywa zwyciężana przez sensację i potencjalną oglądalność. Chesterton wyraźnie sprzeciwiał się relatywizmowi prawdy oraz relatywizmowi moralnemu:
Światopogląd na skalę kosmosu budujemy nie po to, by do nas pasował, ale by pasował do świata. Człowiek tak samo nie może posiadać prywatnej religii, jak prywatnego słońca i księżyca. [3]
Chesterton sądził, że ludzie mu współcześni nie są skłonni do refleksji. Stan ich umysłu porównywał do hipnozy. Za swoje zadanie jako dziennikarza uważał wyprowadzenie ich z tego stanu. Pragnął przemienić umysły ludzi. Do wydarzeń w świecie i w kraju odnosił się w zasadzie po to, aby stały się czynnikiem inicjującym rozważania, ewentualnie pełniły funkcję ilustrującą dane idee czy koncepcje. Tymczasem obecnie istnieje w dziennikarstwie nacisk na ruch, działanie, dynamikę i relacje (koniecznie na żywo) z eventów. Sfera duszy człowieka, jego poglądów na temat wszechświata i jego najgłębsze przekonania – to dziś uważa się za nieistotne, żywo i z wypiekami na policzkach dyskutując o polityce, gospodarce czy choćby o modzie:
Dzisiaj uważa się prawdę za tak nieważną, że wszystko jedno, co kto o niej sądzi. [4]
Niestety, kilka akapitów tego krótkiego tekstu nie pozwala na satysfakcjonujące przedstawienie barwnej postaci, jaką jest Gilbert Keith Chesterton. W celu zapoznania się z życiorysem dziennikarza, zachęcam do lektury jego Autobiografii, a także biografii stworzonych przez Jagę Rydzewską oraz Krzysztofa Sadło. Najgoręcej namawiam oczywiście do przeczytania któregokolwiek z jego tomów esejów (wymieniając te, które mam na półce): Dla sprawy, Heretycy, Obrona człowieka, Obrona świata, Obrona wiary, a zwłaszcza do dzieł stanowiących jedną, zwartą całość: Ortodoksja oraz Wiekuisty człowiek.

Przypisy:
[1] G. K. Chesterton, Obrona świata, przeł. Jaga Rydzewska, Fronda, Warszawa 2006, s. 7.
[2] Tenże, Heretycy, przeł. Jaga Rydzewska, Fronda, Warszawa 2005, s. 267.
[3] Tenże, Obrona wiary, przeł. Jaga Rydzewska, Fronda, Warszawa 2012, s. 80.
[4] Tenże, Heretycy, s. 10.

Zawody - coś, co najbardziej mnie kręci

Skoki, ujeżdżenie, western, WKKW, woltyżerka, powożenie.. to tylko nieliczne z zawodów organizowanych dla jeźdźców i ich rumaków. Przybliżę Wam kilka z tych konkurencji.

Ujeżdżenie: W nowoczesnym ujeżdżeniu, jeździec i koń wykonują serię określonych wcześniej ruchów na czworokątnej arenie, zwanej czworobokiem. Znajomość podstaw tej dyscypliny jest konieczna przy uprawianiu innych dyscyplin jeździeckich, np. Skoków.


Skoki przez przeszkody – olimpijska konkurencja jeździectwa, jedna z siedmiu wspieranych przez Międzynarodową federację jeździectwa (FEI). W tej konkurencji, koń i jeździec pokonują przeszkody ustawione na torze zwanym parkurem z jak najmniejszą liczbą błędów. Jest to moja ulubiona konkurencja. O wiele bardziej niebezpieczna od ujeżdżenia i moim zdaniem ciekawsza. 


Wszechstronny konkurs konia wierzchowego (WKKW) – jeden z najbardziej widowiskowych sportów konnych. Jest wszechstronnym sprawdzianem konia i jeźdźca, wymagającym dużego doświadczenia. Zawody odbywają się najczęściej w czasie trzech dni, podczas których przebiegają trzy różne próby sprawności jeźdźca i konia. 


Woltyżerka – W dyscyplinie tej zawodnik lub grupa zawodników wykonuje zróżnicowane ćwiczenia gimnastyczne i akrobatyczne na galopującym, kłusującym lub stępującym koniu.


poniedziałek, 2 stycznia 2017

W Nowym Roku witamy Was zimową piosenką, która dzięki wykonaniu w języku migowym rozgrzewa serduszka nie tylko osób słyszących!
 

sobota, 17 grudnia 2016

Piernikowa magia

Świąteczny czas dla wielu jest ulubionym okresem w ciągu roku. Rodzinny mogą się spotkać przy wspólnym stole, jest to czas pojednania, wyciszenia i oczekiwania na to co przyniesie nam nadchodzący rok.

Kiedy jesteśmy dziećmi najważniejsze są dla nas prezenty, gdy dorastamy zwykle zaczynamy doceniać ludzi dookoła i to jak cudownie jest się spotkać.
est jeszcze coś, co przyprawia nas o szybsze bicie serca, a mowa tu oczywiście o : JEDZENIU. Na wigilijne potrawy czekam cały rok. U mnie są to: pierogi z kapustą i grzybami, barszcz z uszkami, karp, łazanki itd. ( jest ich dwanaście 😀 )i wszystko oczywiście własnoręcznie przez nas przygotowane. Nie możemy tutaj zapomnieć o makowcu i serniku.

 Ale zajmijmy się dzisiaj piernikami. Ich zapach i smak zapowiadają zbliżającą się magię. Przygotowanie  nie zajmuje zbyt wiele czasu, ale na dekorowanie musicie sobie zarezerwować kilka godzin.

Przepis na 9 blach:

  • 1kg mąki pszennej
  • 300g masła
  • 250g cukru
  • 250 g płynnego miodu
  • 4 łyżeczki przyprawy korzennej do piernika
  • 2 łyżeczki cynamonu
  • 4 łyżki kakao (ja dodaję 3,5 łyżki słodkiego kakao i 0,5 naturalnego, gorzkiego)
  • 1łyżeczka proszku do pieczenia
  • 2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 3 zółtka
  • 4-5 łyżek słodkiej, płynnej śmietany 30%


1. Masło, miód, cukier, przyprawę korzenną, kakao i cynamon podgrzewać na małym ogniu ciągle mieszając, aż wszystkie składniki się połączą. Pozostawić do ostygnięcia.


2. Sodę rozpuścić w 2 łyżkach wody. Wmieszać do ostygniętej masy. Dodać żółtka i wymieszać.








3. Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia. Połączyć z masą i zgnieść na ciasto. Na koniec dodać śmietanę, tak aby powstało jednolite ciasto.
4. Ciasto rozwałkować na posypanym mąką blacie na ok 5-7 mm.
5. Piec w nagrzanym piekarniku maksymalnie 10 min. w temp 180 stopni. Pozostawić do ostygnięcia.
6. Przygotować lukier. Białko miksujemy z 1 szklanką cukru pudru. Następnie dodajemy tyle cukru pudru żeby nasz lukier był odpowiednio gęsty i się nie rozlewał.
7. Najlepiej przechowywać w metalowych puszkach.


UWAGA: Znikają błyskawicznie !

poniedziałek, 5 grudnia 2016

Dążąc do obiektywizmu, czyli trochę o debatach

Prawda. Trudno o słowo wywołujące bardziej sprzeczne reakcje. Jedni z zapałem jej poszukują, drudzy w panice przed nią uciekają. Niektórzy sądzą, że mają własną, tkwiąc w ułudzie niczym człowiek, który uznał, że ma prawo do posiadanie własnego, prywatnego i osobistego słońca czy księżyca. Istnieją też tacy, którzy wątpią w jej istnienie - sprowadzając jednak własne wątpienie do absurdu, wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi.

W każdym razie ja uważam, że prawda rzeczywiście istnieje, jest obiektywna, a więc dla wszystkich jedna i taka sama - niezależnie od różnorodności opinii na jej temat. Jest poznawalna, stąd człowiek ma możliwość jej odkrycia. Co więcej - wierzę, że istnieją ludzie, którzy w danej sprawie posiedli prawdę, a także - co wielu doprowadza do białej gorączki - ludzie, którzy w danej sprawie nie posiedli prawdy, przez co mylą się i zwyczajnie nie mają racji, uznając fałsz. Pewni ludzie głoszą prawdę na temat świata, podczas gdy inni mówią o nim nieprawdę. Nie wszyscy mamy rację - niezależnie od tego, jak mnóstwo osób to zaboli.

Nasza współczesna, postmodernistyczna kultura zwyczajnie nie uznaje powyższego przekonania za godne aprobaty. To zbyt ostre, zbyt radykalne, zbyt czarno-białe. To... zbyt obraźliwe! To zdecydowanie zbyt wiele, by mógł znieść to członek cywilizacji Zachodu. To tylko staroświeckie farmazony - mamy przecież XXI wiek. Jedni mają rację, a drudzy się mylą? O nie, przecież z tego może wyniknąć jakaś wojna, najpewniej krwawa i religijna!

O właśnie... Z uwagi na powyższą perspektywę na rzeczywistość, w Europie zaczyna zamierać kultura sformalizowanej dyskusji. O ile dawniej organizowano liczne debaty publiczne, które dotyczyły całego wachlarzu problemów społecznych, filozoficznych i teologicznych, dziś czyni się to coraz rzadziej. Czy to dlatego, że brakuje nam ludzi wykształconych, gotowych do wzięcia udziału w takim przedsięwzięciu? Nie - ludzi nie obchodzi dziś prawda

Wystarczy spojrzeć dziś na debaty, które się jeszcze ostały i wywołują jakiekolwiek zainteresowanie. Mowa oczywiście o debatach politycznych, zwłaszcza w kontekście kampanii prezydenckich. W ciągu ostatnich lat na naszym podwórku mieliśmy do czynienia z debatami między Dudą a Komorowskim, tymczasem za oceanem - pomiędzy Trumpem a Clinton. Ich długość, jakość oraz przygotowanie uczestników pozostawia wiele do czynienia. Większość czasu poświęca się na wzajemne obrażanie się, cięte riposty, wyrywanie zdań z kontekstu wypowiedzi przeciwnika oraz tworzenie wymyślnych karykatur jego programu wyborczego. Brak jednak miejsca na rzeczową, szczerą i dłuższą niż półtora godziny konwersację między dwojgiem kompetentnych osób. Moim zdaniem trudno też o to, by rozmawiano na tematy bardziej fundamentalne, niż polityka, gospodarka czy ekonomia - sens życia człowieka, istnienie osobowego Boga czy głębokie kwestie moralne.

W Polsce nie wykształciliśmy tzw. kultury debaty - programy telewizyjne typu Tak czy nie w Polsat News próbują imitować sensowną dyskusję, jednakże robią to szczególnie nieudanie, ponieważ uczestnicy albo niemal całkowicie się ze sobą zgadzają, głaszcząc się z uśmiechem po główkach, albo warczą na siebie niczym psy, wchodząc sobie w słowo... W USA jest nieco inaczej, jednak debaty formalne stanowią raczej domenę środowisk akademickich. Ogromnym plusem jest to, że ten kraj wytworzył już dawno kulturę debaty z uwagi na różnorodność narodowościową, etniczną i wyznaniową, jaka od zawsze charakteryzowała Stany Zjednoczone. Obecnie jednak tę różnorodność wykorzystuje się nie do stworzenia intelektualnego fermentu, w którym możliwa jest prawdziwa debata, lecz do wprowadzania reżimu sztucznej, nudnej i cukierkowej kultury jednomyślnej tolerancji - kultury, w której każdy ma obowiązek zgadzania się z każdym, natomiast każde wyrażenie własnego zdania w przestrzeni publicznej może wiązać się z otrzymaniem łatki X-foba, gdzie pod X można wstawić absolutnie cokolwiek.

W każdym razie chciałbym napomknąć, że jednym z moich zainteresowań jest właśnie oglądanie i słuchanie debat formalnych. Niekiedy prowadzę z nich notatki, dlatego założyłem sobie kilka specjalnych zeszytów. Większość z nich jest w języku angielskim, stąd są zapoznawanie się z nimi służy pogłębianiu zdolności językowych. Umożliwia też poznanie w obiektywny sposób poglądów zarówno jednej, jak i drugiej strony - jeden dyskutujący zwykle nie przerywa drugiemu wypowiedzi, zwłaszcza że debata podzielona jest na sumiennie pozaplanowe sekcje, a każda ma ściśle określony czas trwania... Poniżej zamieszczam trzy przykładowe debaty formalne - zachęcam do obejrzenia!

Etyczność homoseksualizmu (po angielsku):


Problem istnienia Boga (po angielsku):


Aborcja (po polsku):


Życzę bogatych przemyśleń!